top of page

DRUGI TRIATHLON – Etixx Silesiaman

Mój drugi start na sprincie – Etixx Silesiaman Triathlon, Chorzów. Dystans niby ten sam, ale wszystko inne.

Pływanie po płyciznach – 1.2m najgłębiej, uczucie conajmniej dziwne. A jeszcze dziwniejszy był widok osób, które masowo szły zamiast płynąć 🙂 Mimo, że trasa była łatwa do nawigacji, nie umiałam wpaść w trans i koniec końców czułam się w wodzie mocno spowolniona.

Rezultat: wynik o 2 minuty dłuższy niż ostatnio, a liczyłam na znacznie krótszy!

Rower – tutaj zmiana stylu o 180 stopni. Dzisiejsze zawody były w konwencji MTB. Nie znałam tych okolic wcześniej i nie zrobiłam sobie próby, zaskoczenie było…yyy…i to jakie. Trasa bardzo urozmaicona, mnóstwo zjazdów, podjazdów, piasek, wystające korzenie, jedna skocznia rowerowa, całość przez las. Ścieżka była tak wąska, że żeby kogoś wyprzedzić trzeba było wcześniej wołać z prośbą o zrobienie miejsca. Jeden podjazd tak mocny i pochyły, że prowadziłam rower (i byłam w większości). W lesie tak mocno się rozstrzeliliśmy, że straciłam rachubę, gdzie jestem w stawce. Walcząc z przerzutkami, które w dolnym zakresie niedomagały, pokonałam pierwsze 1,5 pętli. Rozpędziłam się przy zjeździe, wyleciałam z dużą prędkością na chodnik i miałam do wzięcia ostry zakręt. Jadę za szybko!!!! – stwierdziłam i jak na amatora przystało zahamowałam. Na piachu, rozpędzona, jednocześnie biorąc zakręt. Żałuję, że nie mogę obejrzeć mojego upadku w slow motion, bo na pewno był spektakularny 😉 Pamiątkę po tych zawodach będę miała długo, bo łokieć i kolano mam konkretnie rozwalone, noga poharatana, wyglądam mocno niewyjściowo. Dodatkowo spadł mi łańcuch i wykrzywiła się kierownica. Kilka minut zajęło, zanim ruszyłam znowu. W międzyczasie wyprzedziła mnie 5-6 osobowa grupa chłopaków. Lekko zdeprymowana pocisnęłam dalej. Jadąc sama przez las miałam nieprzyjemne wrażenie, że jestem OSTATNIA!! Ta myśl towarzyszyła mi do końca wyścigu 🙂 Nie ma to jak pozytywna motywacja, yeah! Na trzeciej pętli jechałam jakiś czas z sympatycznym gościem, który powiedział, że ktoś za nami jest na bank i trochę mi osłodził moją rowerową samotność w lesie;)

Z wielką radością porzuciłam rower w strefie zmian i pobiegłam dalej. Ufff. Najlepiej! Wiedziałam już po ostatnim triathlonie, ze na początku nogi są miękkie i nie chcą pracować tak, jak powinny, ale że to minie. Tłumaczyłam sobie to przez 1szy km, skupiłam się na wydłużeniu kroku, bo zaczęłam dość konkretnie drobić. Dalej towarzyszyły mi czarne myśli o chwalebnym ostatnim miejscu, a utwierdził mnie widok bufetu – brak obsługi, puste kubeczki!! Nie ma co pić! Pięknie, jestem już tak daleko, że nawet organizatorzy się zwinęli! Obeszłam się smakiem i wbiegłam do lasu, a tam, dla odmiany GÓRKA. Wszyscy, których na tej górce spotkałam byli tak samo uszczęśliwieni, część osób zaczęła iść. Na spokojnie wyprzedzałam tych, których napotkałam na trasie i biegło mi się coraz lepiej. Po dwóch kilometrach na twarz wjechał mi banan ze szczęścia i nie pozbyłam się go aż do mety, co potwierdzają zdjęcia 🙂Szkoda, ze bieg skończył się tak szybko! Na dodatek na początku drugiej pętli rozwiązał mi się but, ale byłam w takim transie, że nie chciałam zatrzymywać się na jego wiązanie.

Finiszowałam na lajcie, z rozwiązanym butem, krwawiącym kolanem i krwawiącym łokciem 😛 Na mecie czułam się znów tak, jak ostatnio – nie ma dużego zmęczenia, mija ono błyskawicznie, na pewno na dłuższym dystansie byłoby inaczej. Z racji mocno wydłużonego roweru całość zajęła mi aż 1h55min!

Tym bardziej byłam zaskoczona, gdy wyczytano mnie na 3cim miejscu w mojej kategorii wiekowej. Mała rzecz, a cieszy:) Spędziłam sobie kilka minut na podium i tym samym doładowałam swoją motywację na kolejne miesiące.

Porównanie rezultatów vs. Nieporęt:

Pływanie – gorzej o 1.20min (!), a miało być LEPIEJ!

T1 – lepiej o 1.30min

Rower – dłużej o 20min! Oczywiście trasa miała mega znaczenie, dużą część z niej jechałam non stop na hamulcu mając w głowie, że czeka na mnie na mecie malutka dziewczynka 🙂 Tak czy siak rower to zdecydowanie moja najsłabsza strona w tym sporcie i najdłuzej nie trenowana. W LO miałaby dużo lepszy wynik

T2 – krócej o 1min 15s

Bieganie – krócej o niecałe 4min! Zaskoczona jestem na plus, super:)

Apetyt rośnie w miarę jedzenia iiii już kombinuję, gdzie by się tu wyżyć kolejnym razem:)

bieganie 😍 pływanie 😍 rower ☺

Zbieram na szosówkę i w przyszłym roku atakuję dystans olimpijski!!

3 wyświetlenia

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

WYSZŁAM NA MIASTO, a tam życie

….w pępku Wwy. Sobie tętni. Idę środkiem, jak w bańce, jak w bajce, niewidzialna. Adidasy nie brzmią na tym zgrzanym chodniku, jak powinny, nie ma stuk-stuk-stukstukstuk. W tej trattorii na rogu włosk

bottom of page