top of page

BACK ON TRACK #5. Równowago, gdzie jesteś?!

Niby w całym tym cyklu biega o równowagę, ale szczerze Wam mówię, że utrzymać ją jest cholernie trudno! Sieć to tylko wycinek. Wbrew Waszym obawom nie jestem wciąż zadowoloną i nadzianą energią istotą, która z nadmiaru wolnego czasu piecze ciasteczka, wygina się na balkonie i czyta namiętnie książki. Uwierzcie, że moja codzienność to taka sama walka, jak każdej innej mamy trójki maluchów i nie opisuję jej tylko z szacunku dla przyszłości bliźniaków – przemilczę, jak bardzo zadymiają i jak bardzo latam od euforii do dołka.

Świeża porcja moich tygodniowych zmagań poniżej, a ja tu tylko napomknę, że na Instagramie  jestem najbardziej na bieżąco, a ruch na moich Instastories przebił już ten na blogu 😉

CIAŁO

Z bieganiem zrobiłam mały falstart, po części świadomie. Wiedziałam oczywiście, że 8km ciągiem to lekka głupota i naprawdę nikomu tego nie polecam po tak długiej przerwie. Ta wtopa przypomniała mi, gdzie moje miejsce i ustawiłam się pokornie na starcie.

Jak wracam do biegania w wersji mądrej, a nie na tzw. pałę?

1. Codziennie robię choć 10 minut wzmacniająco-rozciągającej jogi. Najlepsza jest taka o poranku, na balkonie, gdy powietrze jeszcze rześkie. Kiedyś, kiedyś, kiedyś…będę tak mogła zawsze 🙂 Teraz wciskam, gdzie się da i cieszę się, gdy się uda.

2. Dodałam zestaw wzmacniający na kolana, a właściwie na uda i łydki. Zakładam, że ten kolanowy dyskomfort wynika z ogólnego odzwyczajenia od ćwiczeń o wysokiej intensywności. Trzeba się na nowo poskładać w silną kobitkę 😉

Przykładowe ćwiczenia, które robię dorzuciłam na InstaStories w zakładce “Trening”. Taśmy bardzo lubię i polecam do “domowej siłowni”.

 

Co jeszcze warto sobie fundnąć, żeby móc ćwiczyć bez wychodzenia z domu? Pisałam już o tym kiedyś, kiedyś. 

 

3. Odpuściłam na razie biegi ciągłe i robię marszobiegi z wózkiem. Wybrałam idealnie gładką pętlę w najbliższym parku. Pod górkę idę szybkim marszem i stroję miny do Twixów (w wózku prawie nigdy nie śpią), na wypłaszczeniu biegnę. I tak kręcę sobie kilka pętli, co daje mi około 4-5km w zależności od okrzyków dochodzących z wózka.


Poza tym sportowo nic u mnie nowego.

Pływam robiąc proste ćwiczenia z deską, ale tutaj mam jeszcze bardzo dużo to przerobienia i poprawy. Na późniejszym etapie przygotowań do Ironman 70.3 Boulder na pewno będę korzystała z pomocy kogoś z zewnątrz, ale póki co nie ma takiej opcji i improwizuję.


Rower – codziennie dowiaduję się tu czegoś nowego albo coś tam dokupuję. I tym sposobem dorobiłam się w końcu np. kolarskich skarpet 😉 Zaliczyłam też jedną wywrotkę, co i tak uważam za sukces biorąc pod uwagę mój brak wprawy w braniu zakrętów i wyciąganiu bidonu. O tak, bidon też już ogarnęłam! Tutaj więc jest istne szaleństwo małych nowości, a ja rozkochuję się bardziej i bardziej w tutejszych trasach rowerowych i zachodach słońca, które po prostu zapierają dech. Nie zdziwię się, gdy któregoś dnia zaliczę w końcu centralne zderzenie z pieskiem preriowym, bo gdy to słońce tak bosko zachodzi wciąż wykręcam szyję i ciężko jest mi się skoncentrować na drodze przede mną 😉


W tym tygodniu uruchomiono zapisy na połówkę i od razu kupiłam pakiet. Droga po kolejne marzenie oficjalnie się więc zaczęła!

A więc tydzień wyglądał tak:

bieganie – 3 treningi rower – 2 treningi od 25-30km pływanie – 2 treningi po 30min ćwiczenia na core+fizjo – 6 treningów joga – codziennie, od 5 min improwizowanego flow po 30min praktykę

DUSZA

MYŚL TYGODNIA

The best dreams happen when you’re awake

KSIĄŻKA TYGODNIA

Przeczytałam “Posłuszną żonę” i NIE, nie jest to poradnik, a ja do reszty nie zwariowałam 😉 Żeby zbyt dużo nie zdradzić powiem, że to historia pewnej rodziny, która ze strony na stronę odsłania coraz więcej sekretów. Spodziewałam się dużo gorszego kawałka prozy, a tymczasem pełno było w tej książce oryginalnie sformułowanych myśli, trafnych porównań i humoru. Świetnie napisana! Wyraziste postaci, przekonujące. Jeśli szukacie czegoś dość lekkiego, ale nie banalnego – nie będziecie zawiedzeni.

PEREŁKA Z SIECI

Tym, których nosi polecam Zbieraj się. To blog o podróżach z dzieckiem (a od niedawna już z dziećmi, gratulacje!)  prowadzony z polotem. Jest i o bliskich wyjazdach po Polsce i tych dalszych, również USA. Na Magdę i Jacka wpadłam już w zeszłym roku, gdy rzucili sobie wyzwanie #52oddechynatury (wypad na łono natury co tydzień). Uwielbiam takie akcje i od tej pory jestem wierną czytelniczką. Warto!

Nie mam zacięcia do blogowania o podrożach, ale jeśli jesteście ze mną na FB i Instagramie dzielę się tam z Wami urywkami z weekendowych wypadów po USA, a jeszcze w tym miesiącu ruszamy w końcu odważniej – na tydzień po Californii, całą ekipą. Będzie, będzie zabawa, będzie się działo 😉


CIAŁO I DUSZA CZYLI PSYCHODIETETYKA

Humory, nastroje. Często od nich zaczynają się komplikacje z jedzeniem. Emocje to skubańce i często przejmują nas całkowicie i z zaskoczenia. Idealny stan, do którego sama staram się dążyć (a idzie powoli, choć do przodu) jest taki, że znamy przyczyny swoich emocji i zanim ruszymy za nimi automatycznie umiemy wziąć wdech, przyjrzeć się im i pojąć, co też się właściwie z nami teraz dzieje.

Co wpływa na emocje? Cukier, generalnie węglowodany! Alergie. Białka i tłuszcze. Rytm jedzenia, jego ilość i jakość. Chroniczne odchudzanie. Woda – kiedyś słyszałam, że jeśli źle się czujemy, a nie znamy powodu dobrze jest najpierw uzupełnić braki wody, bo to może być taki właśnie błahy powód.


Znaczenie ma też oczywiście kawa, alkohol i inne używki, ale też powietrze (jego jakość), światło słoneczne. W nastrojach miesza też sen (a raczej jego brak, o czym teraz dobitnie się przekonuję), zaburzenia pracy tarczycy, menopauza, narodziny dziecka, bycie pod ciągłym wpływem adrenaliny (sport też ją podbija). A to tylko początek, bo przecież dochodzą też kwestie mniej uchwytne: nasze rozczarowania, cele niemożliwe do osiągnięcia, perfekcjonizm.

Coś mi się zdaje, że to temat na cały osobny post. Czytalibyście?

 


JESZCZE JEDNO!

Jeden post tygodniowo to mój zdecydowany max na ten moment – zwłaszcza, że mam teraz wielką kumulację w związku z ostatnimi dwoma miesiącami studiów. A że w głowie kipi mi już od pomysłów i nie chcę, żeby #BACKONTRACK zdominował bloga zmienię jego częstotliwość na raz na dwa tygodnie i będę przeplatać innymi tematami.

Jak tam Wasze powroty? Czekam na Wasze historie i pytania jak tam Wam wygodnie: czy to tu, czy FB czy Instagram. Uwielbiam Was poznawać, tak po prostu 🙂

2 wyświetlenia

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page