top of page
Natalia Ligenza

JAK NIE ODKŁADAĆ SIEBIE na później?

Znasz ten stan bardzo dobrze. Nagły przypływ energii, impuls do działania, a w głowie gotowy plan. To się może udać! Rano chcesz zrewolucjonizować świat, a wieczorem… zalegasz na kanapie z serialem. Czy Twój entuzjazm gaśnie równie szybko jak zapałka?

 

Szara Komórka to miejsce, w którym rządzić będzie moja młodsza sis, Daga. Znajdziesz tutaj smaczne, psychologiczne kąski na szybkie czytanie przy kawie. Czy tam na hamaku. Idzie lato, masz już hamak? 🙂

 

Dobry pomysł to ten, na myśl o którym robi się momentalnie ciepło. Niemal czujesz jak z ekscytacji płoną Ci policzki i czujesz nieodpartą chęć zmaterializowania swoich myśli tu i teraz! Przyjmijmy, że sam pomysł jest linią startu, jego wdrażanie trasą biegu, a realizacja – metą. Jeśli rzadko z sukcesem dobiegasz do celu, być może masz kłopot z falstartem lub brak Ci odpowiednio silnej motywacji.

Nie bądź jak Scarlett

Od pewnego czasu zaczęliśmy nazywać proste zjawiska trudnymi słowami. Czy jeśli lenistwo lub brak motywacji ochrzcimy prokrastynacją, to nasze wymówki zabrzmią poważniej? Z doświadczenia wiem, że wcale tak nie będzie. Im dłuższe zwlekanie z podjęciem działań, tym większa frustracja i stopniowa utrata kontroli nad własną codziennością. Nie znosisz tego, prawda? Ja też.

Zabawne, że doskonale potrafimy oszukiwać samych siebie szukając wymówek i potwierdzeń w stylu:  „Może i plan był początkowo dobry, ale miał sporo mankamentów, więc muszę go dopracować.” Problem w tym, że nadmierny perfekcjonizm zmniejsza skuteczność naszych działań i nasila lęk przed oceną własną i innych. W walce z odwlekaniem nie sprawdzi się również syndrom Scarlett O’Hary, czyli jakże beztroskie i wygodne Pomyślę o tym jutro. Gdy chcesz skutecznie zarządzać swoim czasem, nie cytuj kultowej bohaterki.

Twoje 5 minut, czyli metoda szybkiego startu

Pamiętasz ulubione zdanie rodziców z czasów szkolnych? Najpierw obowiązki, potem przyjemności. Najpierw lekcje, potem podwórko. Cóż, mieli rację. Słynny guru od prokrastynacji, Timothy Pychyl, twierdzi, że gdy zaczniemy pracę od doraźnej nagrody szybko pojawi się emocjonalny kac. Tracimy poczucie własnej skuteczności i wiarę, że damy sobie radę. Naukowiec poleca strategię szybkiego startu. Nastaw minutnik na choćby 5 minut, ale z założeniem, że w tym czasie skupiasz się tylko i wyłącznie na zadaniu. Żadnych rozpraszaczy! Zwykle już sam start daje nam powera, a kilka minut wystarczy, byśmy wciągnęli się w pracę. Minutnik warto przestawiać, dzieląc główny cel na mniejsze kawałki. Gdy musisz napisać artykuł, wyznacz sobie czas na poszczególne akapity. Nie chodzi o to, by w założonym czasie napisać całość, lecz by poświęcić się pracy w 100%.

Cel pal!

Kolejną metodą ogarniania własnego chaosu jest zrobienie czegokolwiek, co przybliży nas do realizacji zadania. Od razu skojarzył mi się cytat Stevena Wright’a: Piszę książkę. Ponumerowałem już strony. Nie wiesz od czego zacząć? Zacznij od środka. Albo od końca! Wstań. Zrób kilka przysiadów. Stwórz pusty plik na komputerze i nazwij go. Wyjdź z domu. Wyjdź z pudełka komfortu. Wszystko zależy od rodzaju zadania, które masz do zrobienia.

Niedawno usłyszałam, że każde działanie, które podejmujemy z przyjemnością, czyli realizując swoje pasje i plany, jest wpłatą na nasze emocjonalne konto. Im częściej je zasilamy, tym większe są nasze zasoby osobiste: motywacja, samoocena, poczucie sprawczości i kontroli. Niestety nie wszystkie zadania wywołują w nas pozytywne emocje, dlatego odsuwamy je w czasie. Jednak pierwszy krok do celu nie musi być od razu grą va banque. Najważniejsze, by odkryć w sobie pozytywną motywację i wykonać choćby jeden ruch. Chodzi o to, że gdy zrobimy coś, co przyniesie nam szczęście, będziemy chcieli robić to częściej! Proste?

Zaprogramuj się jak robot

Lubię porównanie siły woli do mięśnia, który można odpowiednio wyćwiczyć. Nasze nawyki mają ogromną moc i naukowe podejście wyjaśnia, że co prawda nie można się ich całkowicie pozbyć, ale można je przeprogramować na lepsze. Chcąc osiągnąć upragnione cele mamy do dyspozycji kolejną strategię zwaną implementacją intencji. Na czym polega? Wdrażamy konkretny plan działania, najlepiej zapisując go i mając stale przy sobie. Określamy w nim z matematyczną precyzją, że jeśli zajdzie sytuacja X, to zachowamy się w sposób Y. Za każdym razem, gdy zaparzę sobie kawy, będę czytać 10 słówek po hiszpańsku. Gdy wstanę rano i zobaczę buty sportowe, pójdę biegać na 20 minut. Ważne, by cel był możliwie najbardziej określony w czasie i sprecyzowany. Skuteczność tej metody tkwi w eliminacji czynników, które mogą nas rozpraszać. Gdy z uporem maniaka powtarzamy przyjęty schemat, wkrótce wejdzie nam on w krew i zamieni się w dobry, świadomy nawyk. Co więcej, sami sobie narzucamy model zachowania, dzięki czemu możemy zadbać o jego atrakcyjność. Co sprawia Ci dużo frajdy? Połącz to z jednym zadaniem, które musisz odhaczyć z listy „to do”.

Walka z odwlekaniem nie jest łatwa, ale satysfakcja z realizacji małych i dużych celów – bezcenna. Wie to każdy, kto przebiegł swój pierwszy półmaraton czy postawił ostatnią kropkę w pracy doktorskiej. Ponadto, okazuje się, że wytrwałość w jednej dziedzinie przekłada się na inną. O! Mój minutnik już brzęczy, więc pora na przyjemną przerwę! 😊

napisała:


1 wyświetlenie

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

WYSZŁAM NA MIASTO, a tam życie

….w pępku Wwy. Sobie tętni. Idę środkiem, jak w bańce, jak w bajce, niewidzialna. Adidasy nie brzmią na tym zgrzanym chodniku, jak...

ROZWAŻNA CZY ODWAŻNA? List do dziewczynek.

Wsunęła stopy w buty i poleciała nosem prosto w dywan. – Mamo! Są złączone, złączone, złą…… – rozpacz razy milion. Wybiegłam jak z...

Comments


bottom of page