top of page
Natalia Ligenza

Z Twoim dzieckiem jest coś nie tak!

Nie sposób nie kochać Twojego dziecka, prawda? Jest śliczne i sprytne, zabawne i pomysłowe. Mimo wieku mierzonego w miesiącach ma już swoją wyraźną osobowość. Jest cudem natury, a Ty jego dumną mamą. Dlaczego więc wątpisz w nie i w swoją intuicję? Czemu mu to robisz? Poczytaj i pomyśl, czy nie piszę czasem o Tobie.

*1*. DZIWNA CIĄŻA

Mózg tworzy myśli. Łączą się one w grupy, prowadzą do kolejnych myśli, wpływają na samopoczucie, słowem mają mega moc. Kojarzycie ten filmik z neta o mózgu kobiecym vs. męskim? W samo sedno. I jeśli z natury nasz mózg generuje arcyskomplikowane myśli, to co dopiero mózg podkręcony ciążowymi hormonami?

Dodajmy do tego jeszcze dostatek wolnego czasu i wszechobecne dobre rady. 100% kobiet ma coś do powiedzenia w temacie ciąży i tego, co po niej następuje. I niekoniecznie muszą się one opierać na doświadczeniu, baa, wystarczy znać kogoś, kto ma dziecko. Jest wiedza? Jest, więc czemu nie można by się nią podzielić?

To nieprzebrane źródło informacji w necie to PIERWSZA PUŁAPKA: Z MOJĄ CIĄŻĄ JEST COŚ NIE TAK. Nie rób sobie tego i nie daj się w nią złapać!

Wkręcić można sobie wszystko. Sama dwukrotnie byłam w „urojonej ciąży”, z kompletem objawów. Zniechęcona rozczarowaniem postanowiłam odpuścić i trzeciego miesiąca zobaczyłam dwie kreski, którym nie towarzyszyły żadne efekty uboczne (do czasu 🙂 ).

Ta zasada działa w wielu przypadkach. Czy moja ciąża przebiega prawidłowo? Czy to normalne, że….? Czy przytyłam za dużo, czy za mało? Dlaczego nie czuję jeszcze ruchów dziecka? Coś mnie kłuje, czy wszystko OK? Zjadłam ser pleśniowy, czy dziecko będzie zdrowe? Często chodzę po schodach, czy nie urodzę przedwcześnie?? Itd. itp.

Co ja na to? Wkurzam się. Jeśli coś Cię boli lub niepokoi, zapytaj lekarza! A jeśli Cię nie boli, to NIE CZYTAJ tego typu rzeczy no bo na co to? Daruj sobie mrożące krew w żyłach historie z porodówek czy filmiki. U Ciebie i tak będzie inaczej! Dany Ci czas lepiej wykorzystać na miły relaks, zdobywanie PRZYDATNEJ wiedzy i produkowanie POZYTYWNYCH myśli. Nie serwuj swojemu nienarodzonemu dziecku niepotrzebnej huśtawki emocjonalnej tylko dlatego, że doktor Google przyjmuje całą dobę.

*2*.  DZIWNE DZIECKO


Moja mała ma czternaście miesięcy. Emocje z czasów, gdy była noworodkiem, nadal są bardzo żywe – bo były intensywne, nowe i totalnie niespodziewane. Nie schodziło ze mnie napięcie, zwłaszcza, że noce, zamiast na regeneracji, spędzałam na robieniu okrążeń po pokoju z małą na rękach, próbując ją uspokoić. Byłam świeżakiem z zerowym doświadczeniem. Nigdy wcześniej nie trzymałam na rękach dziecka młodszego niż rok (a i to robiłam tylko raz i przez chwilę).

I taki właśnie jest zazwyczaj profil osoby, która wpada w DRUGĄ PUŁAPKĘ – Z MOIM DZIECKIEM JEST COŚ NIE TAK. A, jak wiadomo, gdy się szuka, to się w końcu znajdzie.

Jak najbardziej popieram czujność w temacie zdrowia i kierowanie się matczyną intuicją. Ale, podobnie jak w przypadku ciąży, najlepszym źródłem informacji będzie w tym przypadku DOBRY specjalista, a nie losowe forum mam, które zdalnie chętnie pomogą postawić diagnozę. Diagnozę, która w większości przypadków jest absurdem. Nauczyłam się, żeby przedkładać intuicję nad panikę. Jasne, że wiele zachowań małej wydawało mi się nie halo. Ale pomaga, gdy pomyśli się, że to młody organizm, który każdego dnia dostaje tysiące nowych, szokujących bodźców, co kilka dni/tygodni zyskuje zupełnie nowe umiejętności, uczy się w zawrotnym tempie i rozumie coraz więcej. Stąd może rzucać się w nocy po łóżeczku, powtarzać gesty, które w świecie dorosłych wydają się dziwne, płakać bez wyraźnego powodu (!), bo to jedyny sposób komunikacji i wyrażenia emocji, może mieć swoje upodobania i preferencje, bo już od pierwszego dnia życia dzieci się od siebie różnią. W zdecydowanej większości przypadków każde z nich jest najzupełniej normalne i dla swojego zdrowia psychicznego dobrze jest wziąć to za najbardziej prawdopodobny scenariusz! Mam skrajnie mieszane uczucia w temacie terapii, którym poddaje się dzieci. Przykładem jest integracja sensoryczna, ostatnio niesamowicie modna. Na forach co rusz czytam o dzieciach, które mają zaburzenia SI lub podejrzenie takowych. Wgłębiam się w temat i co widzę? Kryteria tych zaburzeń spełnia praktycznie każde małe dziecko! Co jest grane? Czytam i oczom nie wierzę. Mama, której dziecko nie lubi być przykrywane w nocy podejrzewa zaburzenia SI. Mama, której dziecko płacze przez sen poddaje się terapii SI i dowiaduje się, że „problemem” dziecka jest to, że nie lubi spać w ciszy. WTF?? Mama, której dziecko kopie i wyrywa się przy przebieraniu i przewijaniu podejrzewa zaburzenia SI!! Mama, której niemowlę budzi się co godzinę na karmienie (czyt. przytulenie się) dostaje od innych mam podpowiedź, że to mogą być zaburzenia SI!!

Czy tylko mi wydaje się to dziwne? Dlaczego niektóre z nas tak uporczywie poszukują dowód na to, że z dzieckiem jest COŚ NIE TAK? Oczywiście, całość działa w dwie strony. Biznes się kręci. Idę o zakład, że większości dzieci można takie zaburzenia zdiagnozować i, oczywiście, terapia im nie zaszkodzi. Mimo wszystko jestem w stanie wymyśleć wiele innych, znacznie bardziej przyjemnych sposób spędzania czasu. Akceptując, że to, co wydaje nam się nieco „nienormalne” z dorosłego punktu widzenia jest całkowicie normalne dla miniaturowego człowieczka.

*3*.  DZIWNE DZIECKO VS. INNE

No dobra, a teraz ostatni przykład. Kto nie lubi rywalizacji, ręka do góry! Miło być najlepszym, dajmy na to – najszybszym. Jako biegaczka-amatorka wiem, o czym piszę 🙂

I tutaj mamy TRZECIĄ PUŁAPKĘ – MOJE DZIECKO ROZWIJA SIĘ WOLNIEJ NIŻ INNE. Ajjj, takich przykładów jest na pęczki. Znacie to – mama wrzuca do sieci zdjęcie dziecka, które prezentuje nowo nabytą funkcję. Dyskretnie wspomina o jego wieku lub, wręcz przeciwnie, czeka aż ktoś o ten wiek spyta. Wtedy wysypują się komentarze: „Wow! A moja A. siedziała, gdy miała 5 miesięcy”. „Gratulacje! Mój B. zrobił pierwsze kroki tydzień przed ukończeniem roczku!” „Super! Moja C. akurat bardzo szybko się rozwijała, stawała przy meblach w 6tym miesiącu” …itd. itp. Naczytawszy się takich komentarzy można popaść w kolejną obawę z cyklu „coś nie tak”. Dlaczego mój D. jeszcze nie siedzi? Nie chodzi? Nie mówi „mama”? Nie je łyżeczką? Czy coś jest z nim nie tak? Może go posadzę, tak na chwilkę, z poduszkami..? Może jednak poprowadzę go trochę za rączki, no przecież zawsze się tak robiło i dzieciom nic nie było. Może coś z nim jest nie tak?? Fakt, że uśmiechnięty, zdaje się dobrze rozwijać, lekarz niby zastrzeżeń nie ma, no ale czemu jeszcze tego nie robi?? Ajj, aż kusi, żeby tak trochę pomóc. Tylko po co? Prawdopodobnie okaże się, że z Twoim dzieckiem znów wszystko jest w najlepszym porządku! Ma swoje tempo, takie optymalne, najlepsze. Może jakiś etap zwyczajnie pominąć. Może zmienić kolejność, zrobić coś w innym stylu; najpierw fiknąć na plecy, potem na brzuch i na odwrót, najpierw raczkować do tyłu zamiast do przodu, może też w ogóle nie raczkować, albo zwlekać z robieniem pierwszych kroków, żeby w końcu zacząć od razu od biegania. Przecież w gruncie rzeczy każda z nas wie, że jej dziecko jest wyjątkowe! Warto o tym pamiętać, zanim dołączy się do bezcelowego wyścigu umiejętności.

***

Dość filozofowania!

Jestem bardzo ciekawa Waszego zdania i doświadczeń.

„Ciężarówkom” życzę beztroskiej i, na ile to możliwe, lekkiej ciąży. A mamuśkom większego zaufania do swojej intuicji, która kierowała kobietami od lat – zanim jeszcze mogły ją one podważyć na internetowym forum.

….czas korzystać z wieczoru, bo ostatnio mała źle sypia nocą, przetwarzając wydarzenia ze żłobka. I coś mi mówi, że to w zupełności normalne.

1 wyświetlenie

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

KOLORY COLORADO #11. Ciąża w USA.

Dziki Zachód czy american dream? Kolejna odsłona amerykańskiej rzeczywistości. Tym razem będzie lekko bezwstydnie, bo zabieram Was po...

Comments


bottom of page