top of page
  • Instagram
  • Facebook
  • Spotify
  • Apple-Podcast

KSIĄŻKI LIPCA + moje 1sze drukowane dzieło :-)

Porzuciłam kompa na dnie walizki, ledwo zipiącego, ze słabą baterią. Nie pasuje tu wcale; do tej agrochaty, do wiejskiego klimatu, lepienia z gliny, karmienia królika i „mojskiej” (świnki), jabłek z robakami, maksymalnie rozpiskanych dzieci, które wolą świrować zamiast spać.

Zeszłam na dół w dresie z książką i kompem męża pod pachą. Miałam tylko sprawdzić, jak się pisze na nowej klawiaturze 😉 pod krzywym spojrzeniem innych wakacjujących się tu gości. Wprawdzie mam tygodniowego bana na ucieczkę w wirtualia, ale ten krótki tekst, który mi się tu wyklika, chyba się nie liczy….?

NATALIA

1. „DŁUGI FILM O MIŁOŚCI. POWRÓT NA BROAD PEAK.” Jacek Hugo-Bader (podróże/reportaż)

Byliśmy na ściance wspinaczkowej w Poznaniu i zostaliśmy po treningu, bo miało się odbyć jakieś spotkanie. Usiedliśmy na materacach, był wieczór, wyszedł Tomek Kowalski. Nie wiedziałam wtedy, kto to jest, ale słuchałam jak zaczarowana. Opowiadał o swoich wyprawach, pokazywał slajdy, mówił też o bieganiu, o tym, jak wbiegał na Górę Kościuszki tyłem, bo złapała go kontuzja, o tym, jak wiele miał przygód rodem z filmu, choć mówił o nich skromnie i zachowywał się, jakby nigdy nic.

Po powrocie, będąc pod mocnym wrażeniem, sporo o nim czytałam. A niewiele później było Broad Peak, sukces i chwilę później podwójna tragedia. Ten młody chłopak, mój rówieśnik, nie wrócił. Byłam w takim szoku, że prawie całą noc przesiedziałam w sieci czytając wszystko: jego bloga, historie rowerowe jego narzeczonej, komentarze ludzi, którzy jeszcze mieli nadzieję, że Tomek się znajdzie.

Książkę „Długi film o miłości” złapałam w bibliotece. Przeczytałam ją tego samego wieczoru/nocy. Byłam akurat sama z małą N., siedzialam w pokoju w półmroku, miałam ciarki, dopadł mnie taki niepokój, więc to chyba dobra reklama…

Książka reporterska. Opowiada o „wyprawie cmentarnej”, w poszukiwaniu ciał Tomka Kowalskiego i Macieja Berbeki. Akcja jest poszarpana, przeplatają się wspomnienia, motywy, bohaterowie akcji. Część dzieje się w górach, część „w normalnym świecie”. Wszystko się miesza, narracja jest udana, choć chaotyczna, ale nadaje to całości reporterski, dynamiczny charakter. Sprawa delikatna, trudna. Autor wybłagał wręcz możliwość uczestnictwa w wyprawie, aby zebrać materiał do książki. Czuć, że to nie był łatwy proces, ale zdecydowanie warto przeczytać i wyrobić sobie swoje własne zdanie.

Historia o narzeczonej Tomka, Agnieszce, i o tym, jak sama sobie wybierała pierścionek…. Smutne, piękne i okropne. Ale najbardziej zwaliła mnie z nóg projekcja tego, co przeszedł Tomek, zanim zginął….Wciąż miałam przed oczami tego niesamowitego chłopaka ze ścianki w Poznaniu. Chciał życia pełnego przygód i je sobie wziął, szkoda tylko, że potrwało tak krótko…


2. „FITMIND. SCHUDNIJ BEZ DIET” Klaudia Pingot, Aleksandra Buchholz (poradnik)

Dobra książka – lepsza, niż by to sugerował drugi człon jej tytułu. Autorki zrobiły kawał solidnej roboty, zbierając w jednym miejscu ćwiczenia, które pozwalają zaprogramować swój umysł, narzędzia do walki z nawykami, wiedzę nt. równowagi w organizmie człowieka. Mądra i ciekawa pozycja na poradnikowo-dietetycznym i napchanym rynku. Bardzo mi leży zaprezentowane w niej holistyczne podejście. Może być cenną wskazówką dla osób, które zaplączą się w świecie głupich, cielesnych ideałów.

Na własnej skórze przekonałam się, jak bardzo to może wciągnąć, o czym możecie przeczytać tutaj:

W tytule niepotrzebne jest nawiązanie do schudnięcia (rozumiem, że to taki chłyt marketingowy) – tak naprawdę książka jest nie tyle o redukcji, co o  samoświadomości i nada się nie tylko dla tych, którzy chcą mieć x kg mniej.


3. „MIKROWYPRAWY” Łukasz Długowski (podróże)

Podróżnicza ciekawostka. W dobie dalekich wypraw i (niekoniecznie) tanich lotów – propozycja zakręcenia się we własnej okolicy z symboliczną kwotą w kieszeni. Tę książkę trzeba traktować jako inspirację i patent na urozmaicenie codzienności lub wręcz styl życia, który może wielu osobom spasować. Mi na przykład bardzo. Często Wam piszę o moich drobnych wyprawach, ale ostatnio mam ich tak dużo, że jestem o 3 do tyłu 😉 Wszystkie jednak opierają się na jednej idei, aby w życiu szukać urozmaicenia, niekoniecznie za duże pieniądze.

Skok w bok: INACZEJ

Książka jest podzielona na największe miasta Polski i mikrowyprawy w ich okolicy. Dodam, że mikrowyprawa jest serio mikro, czyli to opcja scyzoryk/namiot/S.U.P. etc. 🙂 Niekoniecznie dla miejskich panienek, które potrzebują na wyjeździe dużego lustra do starannego wymodelowania włosów. Jestem fanką tej idei. W sumie to nasz czas wolny opiera się właśnie na takich mikrowyprawach. Jakoś nas zniechęcają wielkie hotele i klimat all-inclusive. Dużo małych mikrowypraw w weekendy ma zdecydowanie lepszy wpływ na umysł niż jedne, 2 tygodniowe wakacje w ***** hotelu.

„Mikrowyprawy” opierają się na takim trochę mini-survivalu, ale każdy może je sobie oczywiście przekuć na swoje potrzeby. O naszych przykładowych wyprawach low-cost pisałam już tutaj:

W przygotowaniu: Jurapark Bałtów i AgroChata Łącko.


NADIA

1.„KSIĘGA PRZYGÓD. NADIA MA 2 LATA”made by me 🙂 czyli książka urodzinowa.

Choć N. dostała ją w sierpniu, to powstała w lipcu, więc na świeżo ją tu na świeżo wrzucam. Nieskromnie liczę na to, że zostanie książkowym hitem, no bo w końcu historie są z życia wzięte, a główną ich bohaterką jest ten łobuz mały.

Książkę drukowałam przez www.cewe.pl i polecam – mają ogromny wybór stylów tła, clipartów, formatów etc. Całość to 17 „rozkładówek”, a każda z nich traktuje wierszem o wybranej historii z życia N. Spędziłam nad tym dziełem trzy długie, zakończone bladym świtem noce i liczę na to, że nie wtopiłam 🙂


2.„KUBUŚ I PRZYJACIELE. POZNAJEMY”

Moja córka ma swoją pierwszą miłość, która zwie się Kubuś. Ten pluszowy jest 1szą maskotką, którą N. faktycznie pokochała i którego brak potrafi ją doprowadzić do aktorskiej rozpaczy. Książki o Kubusiu też dają radę. W Pepco upolowałam taką z odsłanianymi okienkami i w tym miesiącu znalazła się na Nadinkowej top-liście.


3.„POSZUKAJ I ZNAJDŹ. KSIĄŻECZKA MALUCHA”

Czyli bajka o Zuzi, „Pora spać”. To w sumie jedna z wielu „szukanek”, ale N. chce ją czytać codziennie. Fakt, że rysunki są ładne i klimat całkiem miły. Do następnego zamówienia z Aros.pl dorzucę część o żłobku 🙂


Ciąg dalszy nastąpi za miesiąc. Zestawienie książek czerwca znajdziecie tutaj.

No to do przeczytania!

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

コメント


bottom of page