KSIĄŻKI LIPCA + moje 1sze drukowane dzieło :-)
- Natalia Ligenza
- 12 sie 2016
- 4 minut(y) czytania
Porzuciłam kompa na dnie walizki, ledwo zipiącego, ze słabą baterią. Nie pasuje tu wcale; do tej agrochaty, do wiejskiego klimatu, lepienia z gliny, karmienia królika i „mojskiej” (świnki), jabłek z robakami, maksymalnie rozpiskanych dzieci, które wolą świrować zamiast spać.
Zeszłam na dół w dresie z książką i kompem męża pod pachą. Miałam tylko sprawdzić, jak się pisze na nowej klawiaturze 😉 pod krzywym spojrzeniem innych wakacjujących się tu gości. Wprawdzie mam tygodniowego bana na ucieczkę w wirtualia, ale ten krótki tekst, który mi się tu wyklika, chyba się nie liczy….?
NATALIA
1. „DŁUGI FILM O MIŁOŚCI. POWRÓT NA BROAD PEAK.” Jacek Hugo-Bader (podróże/reportaż)
Byliśmy na ściance wspinaczkowej w Poznaniu i zostaliśmy po treningu, bo miało się odbyć jakieś spotkanie. Usiedliśmy na materacach, był wieczór, wyszedł Tomek Kowalski. Nie wiedziałam wtedy, kto to jest, ale słuchałam jak zaczarowana. Opowiadał o swoich wyprawach, pokazywał slajdy, mówił też o bieganiu, o tym, jak wbiegał na Górę Kościuszki tyłem, bo złapała go kontuzja, o tym, jak wiele miał przygód rodem z filmu, choć mówił o nich skromnie i zachowywał się, jakby nigdy nic.
Po powrocie, będąc pod mocnym wrażeniem, sporo o nim czytałam. A niewiele później było Broad Peak, sukces i chwilę później podwójna tragedia. Ten młody chłopak, mój rówieśnik, nie wrócił. Byłam w takim szoku, że prawie całą noc przesiedziałam w sieci czytając wszystko: jego bloga, historie rowerowe jego narzeczonej, komentarze ludzi, którzy jeszcze mieli nadzieję, że Tomek się znajdzie.
Książkę „Długi film o miłości” złapałam w bibliotece. Przeczytałam ją tego samego wieczoru/nocy. Byłam akurat sama z małą N., siedzialam w pokoju w półmroku, miałam ciarki, dopadł mnie taki niepokój, więc to chyba dobra reklama…
Książka reporterska. Opowiada o „wyprawie cmentarnej”, w poszukiwaniu ciał Tomka Kowalskiego i Macieja Berbeki. Akcja jest poszarpana, przeplatają się wspomnienia, motywy, bohaterowie akcji. Część dzieje się w górach, część „w normalnym świecie”. Wszystko się miesza, narracja jest udana, choć chaotyczna, ale nadaje to całości reporterski, dynamiczny charakter. Sprawa delikatna, trudna. Autor wybłagał wręcz możliwość uczestnictwa w wyprawie, aby zebrać materiał do książki. Czuć, że to nie był łatwy proces, ale zdecydowanie warto przeczytać i wyrobić sobie swoje własne zdanie.
Historia o narzeczonej Tomka, Agnieszce, i o tym, jak sama sobie wybierała pierścionek…. Smutne, piękne i okropne. Ale najbardziej zwaliła mnie z nóg projekcja tego, co przeszedł Tomek, zanim zginął….Wciąż miałam przed oczami tego niesamowitego chłopaka ze ścianki w Poznaniu. Chciał życia pełnego przygód i je sobie wziął, szkoda tylko, że potrwało tak krótko…
2. „FITMIND. SCHUDNIJ BEZ DIET” Klaudia Pingot, Aleksandra Buchholz (poradnik)
Dobra książka – lepsza, niż by to sugerował drugi człon jej tytułu. Autorki zrobiły kawał solidnej roboty, zbierając w jednym miejscu ćwiczenia, które pozwalają zaprogramować swój umysł, narzędzia do walki z nawykami, wiedzę nt. równowagi w organizmie człowieka. Mądra i ciekawa pozycja na poradnikowo-dietetycznym i napchanym rynku. Bardzo mi leży zaprezentowane w niej holistyczne podejście. Może być cenną wskazówką dla osób, które zaplączą się w świecie głupich, cielesnych ideałów.
Na własnej skórze przekonałam się, jak bardzo to może wciągnąć, o czym możecie przeczytać tutaj:
W tytule niepotrzebne jest nawiązanie do schudnięcia (rozumiem, że to taki chłyt marketingowy) – tak naprawdę książka jest nie tyle o redukcji, co o samoświadomości i nada się nie tylko dla tych, którzy chcą mieć x kg mniej.
3. „MIKROWYPRAWY” Łukasz Długowski (podróże)
Podróżnicza ciekawostka. W dobie dalekich wypraw i (niekoniecznie) tanich lotów – propozycja zakręcenia się we własnej okolicy z symboliczną kwotą w kieszeni. Tę książkę trzeba traktować jako inspirację i patent na urozmaicenie codzienności lub wręcz styl życia, który może wielu osobom spasować. Mi na przykład bardzo. Często Wam piszę o moich drobnych wyprawach, ale ostatnio mam ich tak dużo, że jestem o 3 do tyłu 😉 Wszystkie jednak opierają się na jednej idei, aby w życiu szukać urozmaicenia, niekoniecznie za duże pieniądze.
Skok w bok: INACZEJ
Książka jest podzielona na największe miasta Polski i mikrowyprawy w ich okolicy. Dodam, że mikrowyprawa jest serio mikro, czyli to opcja scyzoryk/namiot/S.U.P. etc. 🙂 Niekoniecznie dla miejskich panienek, które potrzebują na wyjeździe dużego lustra do starannego wymodelowania włosów. Jestem fanką tej idei. W sumie to nasz czas wolny opiera się właśnie na takich mikrowyprawach. Jakoś nas zniechęcają wielkie hotele i klimat all-inclusive. Dużo małych mikrowypraw w weekendy ma zdecydowanie lepszy wpływ na umysł niż jedne, 2 tygodniowe wakacje w ***** hotelu.
„Mikrowyprawy” opierają się na takim trochę mini-survivalu, ale każdy może je sobie oczywiście przekuć na swoje potrzeby. O naszych przykładowych wyprawach low-cost pisałam już tutaj:
Skok w bok: SINGLE TRACK – ahoj, rowerowy raj! Skok w bok: DOLINA BARYCZY – rzeki szum, ptaków śpiew
W przygotowaniu: Jurapark Bałtów i AgroChata Łącko.
NADIA
1.„KSIĘGA PRZYGÓD. NADIA MA 2 LATA” – made by me 🙂 czyli książka urodzinowa.
Choć N. dostała ją w sierpniu, to powstała w lipcu, więc na świeżo ją tu na świeżo wrzucam. Nieskromnie liczę na to, że zostanie książkowym hitem, no bo w końcu historie są z życia wzięte, a główną ich bohaterką jest ten łobuz mały.
Książkę drukowałam przez www.cewe.pl i polecam – mają ogromny wybór stylów tła, clipartów, formatów etc. Całość to 17 „rozkładówek”, a każda z nich traktuje wierszem o wybranej historii z życia N. Spędziłam nad tym dziełem trzy długie, zakończone bladym świtem noce i liczę na to, że nie wtopiłam 🙂
2.„KUBUŚ I PRZYJACIELE. POZNAJEMY”
Moja córka ma swoją pierwszą miłość, która zwie się Kubuś. Ten pluszowy jest 1szą maskotką, którą N. faktycznie pokochała i którego brak potrafi ją doprowadzić do aktorskiej rozpaczy. Książki o Kubusiu też dają radę. W Pepco upolowałam taką z odsłanianymi okienkami i w tym miesiącu znalazła się na Nadinkowej top-liście.
3.„POSZUKAJ I ZNAJDŹ. KSIĄŻECZKA MALUCHA”
Czyli bajka o Zuzi, „Pora spać”. To w sumie jedna z wielu „szukanek”, ale N. chce ją czytać codziennie. Fakt, że rysunki są ładne i klimat całkiem miły. Do następnego zamówienia z Aros.pl dorzucę część o żłobku 🙂
Ciąg dalszy nastąpi za miesiąc. Zestawienie książek czerwca znajdziecie tutaj.
No to do przeczytania!
Ostatnie posty
Zobacz wszystkieMuszę się do czegoś przyznać. Mam nawyk gapienia się na okładki książek. Zdarza mi się zajrzeć komuś przez ramię w tramwaju albo...
コメント