top of page
  • Instagram
  • Facebook
  • Spotify
  • Apple-Podcast

ZAZDROSZCZĘ jej

Natalia Ligenza

Zazdrość? Nieeeładnie! Googluję. Nr 4 na liście grzechów głównych. Zawsze w  parszywym towarzystwie: „chorobliwa”. „Jak zwalczyć?”. „Trucizna”. Zamknąć worda i udać, że nie było tematu? Czy wyjechać z prawdą i powiedzieć, że….

Jasne, że mogłabym jej NIE zazdrościć. Zblokować to jakoś. W końcu wszystko jest możliwe (btw – pycha = nadmierna wiara we własne możliwości = grzech nr 1. Ale nie o tym!)

Tymczasem zazdroszczę jej czasem tak na maxa, do oporu. Bo jest ustawiona…

Patrzysz na nią i myślisz, że ma wszystko. Ot, tak. Niespecjalnie musiała się o to starać. Przekorny uśmieszek – kilka słów – załatwione. Towarzystwo owinięte wokół palca.

Żyje sobie beztrosko w stylu carpe diem. Zawsze pochłonięta w 100% tym, co robi, nakręcona. Kipi energią – dobrą i niedobrą. Tupie nogą, potem tańczy. Dąsa się i pląsa. Robi, co chce. Mówi, co myśli. Może! Bo na koniec dnia, jakimś cudem, wszystko co złe się jej kasuje.

Rano wstaje od razu na równe nogi. Nie ma u niej stanów pośrednich, tylko zachwyt i złość. Proste? Bardzo, i czarno-białe.

Oporów nie ma żadnych. Publicznie się będzie awanturować, bo chciała tatuaż albo kwaśne porzeczki i absolutnie nie jest ważne, kto się na to gapi.

Nieważne, co robi. Rozśmiesza? Krzyczy? Przymila się? Koniec końców i tak każdy ją uwielbia.

Co za dobry i dobitny powód do zazdrości!

Jest księżniczką na ziarnku grochu, taką lekko rozpieszczoną. Potrzeby? Są zaspokajane, nawet gdy o nich nie wspomni. Zachcianki? Są spełniane, zanim sama je odkryje.

Wygląd nie ma dla niej znaczenia. Spontaniczność wygrywa z elegancką sukienką. Kto powiedział, że nie można się w niej tarzać w trawie? Pyszne jedzenie wygrywa z najładniejszą bluzką. Wszystko jest tu i teraz, szybko! Ubranie się wypierze. Wyrzuci. A zresztą błagam, czy to w ogóle ma znaczenie?!

Mimo to wygląda dobrze po prostu we wszystkim. Sportem nieskalana! Dietą nieskalana! Gluten? A czemu nie? Laktoza? Zdecydowanie! Ma porcelanową cerę, malinowe policzki i kręciołki na włosach, których nigdy nie musi układać. W Sephorze bywa tylko przelotem, nigdy nic nie kupuje. Wpada do sklepu jak burza, przerzuca kolorowe pudełka i tyle ją widzieli. Odprowadzana jest śmiechem.

Kto by nie chciał, by mu tyle było wolno? Kto by nie chciał być tak bardzo TU i TERAZ? Kto by nie chciał robić tak, jak by NAPRAWDĘ chciał?

Więc zazdroszczę, ale trochę w innym stylu. Niech sobie TO ma, niech mocno trzyma! A ja, tą zazdrością trochę osłabiona, chcę się od niej zarazić – beztroską + radością z banałów + życiem po swojemu.

Luzem takim. Byciemnaprawdęsobą.

Właśnie tak, jak ona – ta moja mała córka 🙂

Comments


bottom of page