SPRINT JAK KOCHANEK, MARATON JAK MĄŻ
- Natalia Ligenza
- 15 lut 2016
- 4 minut(y) czytania
Nie pytaj, skąd mi się to wkręciło. Nie pytaj, czy mam kochanka. I nie pytaj, czy wie o nim mój mąż! 🙂 :-*
[fot. Inne Studio]
Cześć! O czym by tu napisać w Święto Zakochańców? Mogę o tym, jak bardzo kocham swojego męża. Mogę o tym, jak bardzo kocham bieganie. A będzie o tym, jak bardzo bieganie przypomina miłość. Taką różnego rodzaju. Zapraszam na Walentynkową Zabawę w Skojarzenia!
1sza część każdego punktu odnosi się do biegania. 2ga – do miłości, szeroko pojętej.
Mił(osn)ego czytania!
DLACZEGO SPRINT JEST JAK KOCHANEK?
1. DAJE ADRENALINĘ
Prędkość wyzwala ją błyskawicznie. Serce wali jak młotem. Rozszerzają się źrenice. Rośnie ciśnienie. A szybcy rywale dolewają oliwy do ognia. Im mniej metrów do pokonania, tym większe emocje. Pali się pod stopami. Jest mega gorrrrąco.
…bo nikt nie może się dowiedzieć… Więc są ciemne ulice, niedomówienia, smsy z „…” i adrenalinowy chaj. Po wspólnych minutach włączają się godziny projekcji. Wyobraźnia dolewa oliwy do ognia. Jest mega gorrrąco.
2. TRWA KRÓTKO, BOLI DŁUGO
Dla wyścigu, który trwa sekundy, potrzebne są godziny poświęceń, mówienia „nie” przyjemnościom i „chcę” treningom. Nawet, gdy ciało już cholernie nie chce.
Za krótkie momenty trzeba słono zapłacić – psychicznym bólem. Czasem wyrzutami sumienia, czasem samotnością, czasem wstydem, że kiedykolwiek się w ogóle na taki układ zgodziło.
3. MÓWI SIĘ, ŻE TO KONIEC. A POTEM CHCE SIĘ WIĘCEJ Nie jest prosto wycisnąć z siebie prawdziwe 100%, ale gdy już się to uda, reakcja organizmu potrafi być dość brutalna. Podczas biegu na skraju możliwości klasykiem jest myśl „rzucam to”, czasem przypieczętowana mdłościami na mecie. Ale gdy oddech się wyrówna i emocje opadną – chce się więcej. I to szybko!
Mechanizm ten sam, trochę narkotyczny. Gwałtowne emocje zmieniają standard „ekscytującego życia”. Gdy ich nie ma, robi się pusto. Nudno? Jeśli tak, zrobisz to pewnie znowu.
4. TRWA WALKA Z CZASEM
Bo to w końcu wyścig.
Bo może się w każdej chwili skończyć.
5. RZADKO KIEDY PRZERADZA SIĘ W DŁUGI DYSTANS
Czy jest w ogóle zawodowiec, który zrobił taki ruch? Długie i krótkie dystanse to dwie różne bajki mające ze sobą mniej wspólnego, niż mogłoby się zdawać.
Z romansu w coś trwałego? Teoretycznie nic nie jest niemożliwe. Praktycznie – czy można zaufać komuś, kto w takiej akcji bierze udział? Bywają historie z happy endem, znam. Ale to z MOCNYM naciskiem na „bywają”.
DLACZEGO MARATON JEST JAK MĄŻ?
1. SĄ ŁZY I ŚMIECH
Przy odpowiednio długim lub intensywnym dystansie można przejść po kolei wszystkie fazy. Od euforii do załamki. No uwielbiam 🙂
Od załamki do euforii. No uwielbiam :-*
2. CZASEM NADCIĄGA KRYZYS Co za atmosfera! Kibice, lekkie nogi, uśmiechy do fotografów…Biegowy celebryta! Yeah! Tylko, że po kolejnych kilometrach, nie kilku, nie kilkunastu, a kilkudziesięciu, łza się może w oku zakręcić, złośliwy chochlik mówi: „olej”, a ciążyć zaczynają nawet włosy.
Odpowiednik 32km to podobno 7 lat związku (czyli nie ma co kozaczyć, najtrudniejsze wciąż przed nami 🙂 ). Pary idealne? Wierzyłam w nie w okolicach LO, choć nigdy nie było mi dane taką współtworzyć. Chyba lubię się czasem pokłócić. Przy czym „pokłócić” to dość delikatne określenie 🙂
3. ROZMOWA DO PODSTAWA
OWB1 = baza każdego biegacza. Tempo konwersacyjne to jedyne, przy którym można nabijać naprawdę długie kilometry. Bez tego sukcesu nie ma prawa (niestety) być. Run is brutal!
Rozmowa = baza dobrego związku. I na niej można sobie budować co się tam tylko zechce. Pewnie, że miło mieć też wspólną pasję, bujne życie towarzyskie i, dajmy na to, solidny zapas gotówki. Ale koniec końców tylko rozmowa jest w stanie zmienić zwykły wieczór w Wieczór Pełen Marzeń i zwykły wyjazd w Wyjazd Pełen Śmiechu. „I dlatego lubię mówić z Tobą”.
4. TO CIĄGŁA PRACA
Bieganie pod maraton to takie układanie puzzli. Cel jest znany – obrazek złożony z 1000 małych części. A co, gdy kilka z nich wypadnie? Lub zacznie się je mieszać? Całość nie będzie już wyglądała tak ładnie.
Tak samo jest z miesiącami przygotowań pod długie biegi. Praca jest mozolna, a czasem nawet nudna. Lecz gdy połączy się ze sobą te wszystkie treningowe elementy, efekt będzie dokładnie taki, na jaki się zasłużyło. Sport jest fair.
Kojarzycie ten obrazek, który krążył kiedyś w sieci…starsza para, która mówi, że sekret stałego związku to nastawienie? Bo teraz, gdy coś się zepsuje, to się to wyrzuca, a kiedyś się naprawiało? Voila! Cudów nie ma. Nawet, jeśli nasze znaki zodiaku idealnie do siebie pasują, a znajomi uważają, że jesteśmy dla siebie stworzeni to, jak mówi E. Chodakowska, „samo się nie zrobi” 🙂 Nad związkiem trzeba pracować! Jak? Wciąż się tego uczę…
5. CZASEM PO PROSTU TRZEBA SIĘ NAPIĆ! (sorki, ale zrobiło się jakoś tak zbyt wzniośle 😛 ) Znam ludzi-wielbłądów, którzy z uśmiechem na twarzy omijają co drugi punkt odżywczy. Ja należę do tych, którzy tęsknie wpatrują się w ich plecy, oblewając się dwoma kubeczkami naraz 🙂 Piiiić!
A jaki to ma związek z udanym małżeństwem? Czasem dobrze jest pójść do knajpy i sączyć cud-miód drinki. Zrobić dzban herbaty z miodem, gdy dobija się grypa i zwinąć się pod kocem z dwiema książkami. Otworzyć wino na miękkiej kanapie, przy dobrym filmie. Napić się lodowatego pszeniczniaka po całym dniu wspinaczki. Siorbać domową lemoniadę, siedząc na kocu w ogródku. Pójść na imprezę i zaszaleć tak, jak się umiało jeszcze kilka lat temu (…i nawet głowa wtedy nie bolała).
6. MIMO WSZYSTKO SIĘ KOCHA!!
Ja wiem, że sprinty też. Ba, sama je kocham! Ale chyba rozumiesz, że NAPRAWDĘ potrzebowałam takiego zakończenia 🙂
P.S. Tekst z przymrużeniem oka. Tak mi się po prostu napisało. Samo się!
P.S.2. Jak to dobrze, że praktycznie nie ma „sprinterów-amatorów”. Wszyscy jesteśmy długodystansowcami. Bo nawet 5km zalicza się już do „długich”. Tak, tak…
P.S.3. Aż mi nieswojo, że za kilka godzin wstaję na bieżnię na sprinty 😉 P.S.4. Mam nadzieję, że mieliście przemiłe Walentynki!
Comments