top of page
Natalia Ligenza

ROWER Z NIEMOWLAKIEM – test krzesełka na przód

Perspektywa weekendowych tropików wywiała nas na Mazury. Niestety w dniu mojego wybiegania przyszła burza i zwinęliśmy się z pola namiotowego. Zamiast biegania musiałam się zadowolić pływaniem i rowerem. Na szczęście udało nam się przetestować wypożyczony fotelik. Pojeździliśmy i na Mazurach i w Wwie, więc podłoże było urozmaicone 🙂

Na plus: 1. Widoczność dla dziecka – najlepsza, jaka może być. Dla rodzica swoją drogą też – widzi co tam maluch kombinuje. 2. Konstrukcja – ciekawa o tyle, że przed dzieckiem znajduje się jeszcze miękka ‚podstawka’ – służąca jako zabezpieczenie przy ew. nagłym hamowaniu, ale też do zabawy dla malucha. Wg producenta pomaga ona zasnąć w naturalnej pozycji, ale nasza N oczywiście pogardziła tą opcją 😉 3. Cena – vs. przyczepka bez porównania, nie robiłam jeszcze porządnego researchu, ale cena w porównaniu do krzesełek montowanych z tyłu przyzwoita 4. Na każde warunki – równie fajnie sprawdzała się w lesie/na polach jak i w mieści


A to punkty, do których można by się przyczepić: 1. Wygoda pedałowania – jednak ma się to (wiercące się często) dziecko między rękami i zmienia to nieco postawę kierującego 2. Brak opcji odchylenia do tyłu do spania – ale to już raczej z powodów technicznych, po prostu nie zostaje już na to miejsca 3. Zapięcie na nóżki – pięć sekund i nózki wyswobodzone 😉

Co najważniejsze, N ewidentnie podobała się taka jazda vs. przyczepka. Myślę, ze nie będziemy inwestować w przednie krzesełko; bo mała lada chwila z niego wyrosnie. Kupimy za jakiś czas montowane z tyłu. Pozostaje nam tylko kwestia kasku – jakiś sposób na małą, żeby go nie zdejmowała z głowy 😛

Testowany model: Kangoroo WeerRide

1 wyświetlenie

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

WYSZŁAM NA MIASTO, a tam życie

….w pępku Wwy. Sobie tętni. Idę środkiem, jak w bańce, jak w bajce, niewidzialna. Adidasy nie brzmią na tym zgrzanym chodniku, jak...

Comments


bottom of page