Przemek, który biega z wózkiem – męski punkt widzenia :-)
Od kiedy na dobre wkręciłam się w bieganie z N. w wózku dziwi mnie, jak mało osób wokół to praktykuje. W Wwie spotkałam kilku tatusiów na zawodach, z kolei w parkach czy na innych biegowych ścieżkach nigdy mi się to nie udało. No, ale od czego jest internet 🙂
Dzisiaj chciałabym Was zaprosić do mini-wywiadu z Przemkiem, tatą dwóch córek i ultramaratończykiem. Z roczną Igą pokonuje imponujące dystanse, zabiera ją również na zawody 🙂 Przemek bloguje o swojej pasji pod adresem: www.biegamzwozkiem.pl.
Przy tej okazji upewniłam się w przekonaniu, że trening z wózkiem może być treningiem pełnoprawnym. Przejrzałam wiele artykułów w sieci na ten temat i często pojawia się stwierdzenie, że to coś między spacerem a treningiem. Dlaczego? Biegając z N. wcale nie czuję, żeby był to “trening na niby”. Można robić interwały, biegać w dowolnym zakresie, ćwiczyć siłę biegową.
I dowodem na to jest choćby fakt, że po ciąży zrobiłam połówkę o 6 minut szybciej niż przed ciążą, mimo, że zazwyczaj robiłam z N. krótkie treningi po 7-10km.
Dość już wstępu, zapraszam do przeczytania!
Natalia: przez ostatnie lata grono biegaczy mocno się poszerzyło, nadal jednak rodzic trenujący z dzieckiem w wózku to rzadki widok. Skąd ten pomysł?
Przemek: Wyobrażasz sobie, że mąż zostawia żonę z niemowlakiem na 2 – 3 godziny w domu, a sam udaje się na kilkugodzinne wybieganie lub na codzienne treningi ? Moja małżonka sobie tego nie wyobraża, poza tym znam ja już dosyć długo i wiem do czego by to doprowadziło, stąd wózek biegowy był pierwszym zakupem w momencie kiedy dowiedzieliśmy się o ciąży.
N: Widać, że mała ma z tego dużo przyjemności. Czy od początku dobrze reagowała na wspólne bieganie?
P: Zaczęliśmy razem biegać w momencie kiedy skończyła 3 miesięce – do tego był to grudzień, więc opatulona od razu zasypiała, gdy układałem ją w nosidle. Od tego momentu pokonaliśmy razem ponad 2000 km i niezadowolenie okazała może 2 – 3 razy, co jak na tzw. „standardowy foch” każdego z nas jest raczej błędem statystycznym. Na chwilę obecną reaguje radością na każde nasze wyjścia. Poza tym w domu śpi niewiele ponad 30 minut, w wózku nawet i 1,5 godziny. Kiedy miała niecałe 5 miesiące w czasie wyjazdu na narty biegaliśmy razem na halę Ornak czy też do doliny Chochołowskiej i jedyną jej reakcją był dobry, zdrowy i twardy sen.
N: Jakie masz patenty, aby Idze nie nudziło się w trakcie długich wybiegań?
P: Sen, paluszki, zabaweczki, postoje i zabawa. Staram się unikać biegania poza miastem, ponieważ mała uwielbia obserwować codzienne życie toczące się na ulicach. Poza tym ludzie zwracają na nas uwagę, a Iga jest niezwykle towarzyska, więc to też pomaga w naszych wyprawach.
N: Biegacie razem w zawodach. Jakich rad mógłbyś udzielić rodzicom, którzy chcieliby pójść w Twoje ślady?
P: Odważyć się i pobiec, ponieważ nawet zwycięzca nie dostaje takiego aplauzu i dopingu jak dziecko w wózku (biegnący rodzic to tylko dodatek, ale też otrzymuje wiele miłych gestów).
N: Z jakimi reakcjami innych ludzi się spotykasz?
P: To mogę opisać krótko: skupiany na sobie wzrok większości osób, które nas widzą – zwłaszczazimą 😉 Niestety kilka razy zdarzyło mi się spotkać z obelżywymi komentarzami, tłumaczę to tym, że umysł niektórych jednostek nie jest w stanie przetworzyć obrazu faceta w rajstopach pchającego wózek w padającym śniegu. Natomiast większość reakcji jest pozytywna, nawet od rowerzystów na DDR. Raz jeden mnie objechał, że mam biegać po chodniku. Nie dziwię się jednak jego reakcji – trochę wstyd być wyprzedzonym przez biegacza. W każdym razie na ścieżkach zachowuję się tak jakbym jechał rowerem.
N: Jak myślisz, co powstrzymuje rodziców przed taką formą aktywności?
P: Początki są dosyć ciężkie, to raz. Dwa, joggery są niestety niezbyt ergonomiczne, więc często może to być powód czysto ekonomiczny – konieczność zakupu dodatkowo zwykłego wózka. Do tego strach o bezpieczeństwo dziecka.
N: Jak bieganie z wózkiem wpływa na efektywność treningu i Twoje tempo?
P: Rewelacyjnie. Bieganie z wózkiem to praktycznie non-stop trening siły biegowej. Jak każdy trening z obciążeniem poprawia wydolność, wzmacnia tak często zaniedbywaną przez biegaczy część ciała powyżej pasa nie wspominając o ramionach, które odgrywają niebagatelną rolę w bieganiu. Staram się realizować z Igą każdy typ treningu również te szybkościowe na stadionie i po odstawieniu wózka czuję jakbym nie miał 40 – stu lat, a 20. W tym roku więcej trenuję niż startuje w zawodach, ale zdecydowanie mogę napisać, że trening z wózkiem pozwolił mi walczyć o miejsca w IIdziesiątce na maratonie karkonoskim (jestem z nizin) czy też praktycznie bezboleśnie rozprawić się ze 100 kilometrową trasą B7D kilka dni temu.
Jest jednak druga strona medalu, pchanie wózka wpływa na sylwetkę biegacza i czasami może powodować dyskomfort, zwłaszcza u osób, które dopiero od niedawna biegają. Zresztą sam czułem się połamany przez pierwsze kilka tygodni.
N: Co powiedziałbyś tym, którzy wahają się czy taki sport jest dla nich?
P: Moim zdaniem jest to dla każdego i nie musi to być od razu trening, ale urozmaicenie codziennych spacerów z dzieckiem. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie wyjścia na spacer z wózkiem w momencie kiedy leje deszcz.Natomiast biegaliśmy razem wielokrotnie i to nawet w ulewie – podstawą jest właściwe zabezpieczenie dziecka przed wodą. Możliwość realizacji swojej pasji razem z najbliższymi i wspólne chwile spędzone z dzieckiem to coś czego nie da się przeliczyć na cokolwiek. Poza tym zabranie niemowlaka na kilka godzin ( + picie, + jedzenie ) podnosi ocenę w oczach małżonki 🙂
N: Czy macie jakiś wspólny cel biegowy? Czy jest jakiś szczególny dystans lub bieg, na który się szykujecie?
P: W najbliższym czasie czeka nas debiut na 10 kilometrów oraz Maraton Warszawski – nie mogę „odmówić” dziecku ostatniej możliwości finiszu na Stadionie Narodowym. Najważniejsze to jak najdłużej cieszyć się wspólnym bieganiem.
N: Czy są jakieś minusy takiego biegania w duecie?
P: Jeszcze nigdy tyle nie biegałem co od momentu przyjścia Igi na świat,no i raz złapałem gumę. Czyli na poważnie nie istnieją takowe 🙂
N:Powiedz jeszcze proszę jaki był Wasz najdłuższy wspólny dystans 🙂
P: Nigdy, poza zawodami oczywiście, staram się nie biegać więcej niż 30 – 35 kilometrów bądź dłużej niż 2,5 godziny i to samo tyczy się biegania z Igą w wózku, o ile sięgam pamięcią było to około 32km.
Życzę Wam wielu wspólnych kilometrów!
Commentaires