NOSZĄC SZEFA NA RĘKACH czyli “urlop” macierzyński vs. wypoczynkowy
URLOP macierzyński, SIEDZENIE w domu z dzieckiem… dobre sobie. Kto wymyślił te określenia? Bo czy urlop to nie powinien być wypoczynek? Czy siedzenie to nie….siedzenie? Czy można być na urlopie i padać na twarz? I czy można siedzieć w domu, będąc jednocześnie cały czas na nogach?
Takie właśnie luźne myśli latały mi dzisiaj po głowie, gdy ratowałam się ciepłą kąpielą po biegu w pełnym deszczu (CITY TRAIL, 5km, 23:02min). I wykminiłam, że urlop macierzyński ma więcej wspólnego z urlopem wypoczynkowym, niż młoda mama mogłaby przypuszczać. Eureka! Czyli jednak mieli trochę racji ci wszyscy, którzy mówili: „Ale ci dobrze. Rok urlopu, posiedzisz w domu z dzieckiem. Zazdroszczę!”.
SPOTYKASZ NOWYCH LUDZI. Pewnie! Na placu zabaw jest mama Ani, mama Hani i mama Frani. W parkach kwitnie życie towarzyskie: mama goni mamę pokonując w wózkiem równym tempem tak dobrze już znaną trasę, zazwyczaj ze słuchawkami na uszach. Codziennie widujesz te same dziewczyny, tylko chwila… jak one właściwie mają na imię?
PODRÓŻUJESZ. I to codziennie, bo z małym dzieckiem wyprawą staje się nawet wyjście do osiedlowego sklepu. Jest pakowanie rzeczy potrzebnych do przetrwania. Jest przygotowanie sprzętu – czyt. wózka z akcesoriami oraz jego młodego pasażera. A żeby ten pasażer był gotowy do drogi, potrzebna jest odpowiednia procedura ubierania. I jeśli Twoje dziecko należy do 99% tych, które nie lubią być przewijane lub ubierane, to adrenalinę również masz zagwarantowaną. I nie trzeba po nią wcale ruszać na koniec świata 🙂
ROBISZ ZDJĘCIA. Codziennie! Całe mnóstwo! Tak naprawdę to nawet z najlepszych wakacji nie miałaś ich aż tyle…
OGLĄDASZ WSCHODY SŁOŃCA. Fakt, że niekoniecznie z butelką wina, w uroczej scenerii ze swoim ukochanym mężczyzną….ale z równie kochanym dzieckiem, które od świtu chce zacząć brykanie 🙂
CHODZISZ PO KNAJPACH. Chętnie, a czy mają tam przewijak?
PIJESZ PIWO. Pewnie! Karmi jest przecież dobre na laktację 🙂
CZYTASZ KSIĄŻKI. O tak, choć fakt, że głównie poradniki. Jak zająć się noworodkiem? Jak sprawić, żeby dziecko spało? Jak wyznaczyć mu rytm dnia tak, żeby móc wymknąć się choćby do łazienki?
MASZ WYŻYWIENIE ALL INCLUSIVE. A nie, przepraszam, ma je Twój potomek 🙂 Ty możesz co najwyżej przygotować się na krótkie i częste, długie i rzadkie lub, w wersji hard (moja! moja!), częste i długie sesje karmienia.
TAŃCZYSZ. I to zarówno w dzień, jak i w nocy! Z dzieckiem na rękach na dodatek. No bo przy bujaniu tak jakoś dobrze mu się zasypia…
NIE MASZ DOSTĘPU DO KOMPA. Baaa, spróbowałabyś mieć! Komp jest dzidzi. Komórka, gdybyś nie wiedziała, też jest dzidzi. Możesz sobie co najwyżej poużywać, gdy dzidzia pójdzie spać 🙂
SPACERUJESZ. O taak, codziennie! Chociaż na myśl o kolejnej wycieczce do okolicznego parku chce ci się już czasem wyć do księżyca…
KORZYSTASZ Z ŻYCIA. Jak nigdy dotąd! Koniec z pustymi przebiegami i bezproduktywnymi wieczorami. Teraz każda wolna chwila jest na wagę złota!
UPRAWIASZ SPORT. No bo w końcu jakoś trzeba zrzucić te bonusowe kilogramy 😛
ZARYWASZ NOCE. Impreza na plaży do nieprzyzwoicie później pory to nic w porównaniu do nocki, gdy wyrzyna się ząbek, boli brzuszek lub po prostu „jest mi źle, więc sobie popłaczę”. I nie, nie odeśpisz tego rano.
PO PROSTU SZALEJESZ! Bo potrafi tak zdenerwować… Bo uwielbiasz. Bo krzyczy tak, że włosy stają dęba. Bo tak ślicznie się uśmiecha. Bo rozrzuca wszystko to, co poukładasz. Bo tak śmiesznie tańczy, gdy tylko słyszy muzykę. Bo bawi się jedzeniem. Bo rzuca ci się na szyję i daje całusy. Bo ucieka, gdy chcesz je przewinąć. Bo tak słodko mówi „mama”. Bo marudzi, a Ty nie wiesz dlaczego. Bo codziennie umie cię zaskoczyć czymś nowym.…bo miał być URLOP i SIEDZENIE w domu, a jest armageddon, matrix i gwiezdne wojny 🙂 Ale teraz, gdy pojedziemy na urlop już w trójkę, spotkamy nowych ludzi, takie jak my, dzieciatych i szczęśliwych z tego faktu, realizujące swoje pasje.
Będziemy podróżować w nowe i już nam znane miejsca i odpowiadać małej N na setki pytań. Zrobimy tyle zdjęć, że nie pomieści ich największa karta SD. Pójdziemy obejrzeć wschód słońca, bo spanie jest przereklamowane. Odwiedzimy z małą nowe restauracje i będziemy śmiać się z jej nieposkromionego apetytu. Napijemy się z mężem ulubionego piwa, gdy mała wreszcie ulegnie zmęczeniu po takim przecież ciekawym dniu. Poczytamy na zmianę to, na co tylko mamy ochotę. Za all inclusive podziękujemy, bo nie lubimy nudy 🙂 Zatańczymy razem regionalny taniec w jakiejś klimatycznej knajpce. Zostawimy kompa w domu. Ale, sorry, z telefonów to my nie zrezygnujemy 😛 Będziemy sobie łazić niekoniecznie tylko tam, gdzie sugeruje przewodnik. Skorzystamy ile się da z naszych dwóch dorosłych i jednego malutkiego życia 🙂 Pobiegamy z małą w wózku, gdy wszyscy będą jeszcze spać. Zarwiemy pewnie niejedną noc, bo N budzi się na przytulanie, gdy za dnia ma dużo wrażeń.
I będziemy szaleć na swój nowy sposób. Taki, który jeszcze kilka lat temu byśmy skreślili, uznając go za nudę i zbyt wiele wyrzeczeń. Dostosowany nie do PARY, ale do TRIO. Najlepszy i jedyny. Nasz 🙂
Ostatnie posty
Zobacz wszystkieDziki Zachód czy american dream? Kolejna odsłona amerykańskiej rzeczywistości. Tym razem będzie lekko bezwstydnie, bo zabieram Was po...
Comments