KSIĄŻKI CZERWCA
Ząb się ruszał. Lasse z Dzieci z Bullerbyn wyrwał go po męsku na trik z klamką. Znałam tę historię, a i tak się zaśmiewałam. Miałam cztery lata i uwielbiałam nasze małe wydanie tej książki w twardej, żółtej okładce. Czytał tata. Z mamą polowałam regularnie na książki w osiedlowej bibliotece, siedząc na dywanie. Czytałam sobie potem leżąc na brzuchu i plecach, na szkolnych wycieczkach i po nocach z latarką. Mol książkowy w wersji classic. I liczę na to, że takiego samego Małego Mola właśnie sobie wychowuję 🙂
Przedstawiam Ci nowy cykl na blogu! Taką naszą wirtualną biblioteczkę. Na koniec każdego miesiąca pokażę tu książki, które czytałam i uważam za warte Twojej uwagi oraz bajki, które upodobała sobie mała N.
Zdecydowaną większość z nich kupuję w Dyskoncie Książkowym aros.pl lub wypożyczam w bibliotece.
Jeśli ciężko jest Ci wyrwać chwilę na bezczelny relaks, jakim jest czytanie – koniecznie przeczytaj:
OK! To jedziemy z czerwcem 🙂
1. „WIELKA MAGIA” Elizabeth Gilbert (literatura współczesna) Ta sama autorka popełniła swego czasu bestseller „Jedz, módl się i kochaj”. „Wielka magia” jest o….hmmmm. Natchnieniu. Odwadze. Kreatywności. Twórczym życiu. Otwiera oczy, jest w niej kilka zdań, które chce się zakodować na dłużej.
Krótkie rozdziały w klimacie przypowiastek. W każdym z nich temat twórczego życia jest nadgryzany z trochę innej strony. Napisane prosto i jasno. Dobrze działa jako poranny motywator 🙂
Podoba mi się w niej: pochwała wytrwałości. Brak wywyższania się i pouczania. Lekka narracja. Przekonujące przykłady – wierzę, że z życia wzięte. Przeczytałam ją w dobrym momencie. Raz na jakiś czas staję jak wryta i zastanawiam się, po co mi to pisanie bez żadnego większego planu/przyszłości. Przeczytałam i mi teraz dobrze, bo wiem, że twórcze życie jest nagrodą samą w sobie i jestem tym książkowym „zdyscyplinowanym luzakiem”. O!
Inspirujące i faktycznie magiczne!
2. „BEZ OGRANICZEŃ” Chrissie Wellington (sport)
Autobiografia. Sięgnęłam po nią zaraz po (niestety przynudnawej) biografii Michaela Phelpsa i wkręciłam się od pierwszych stron. Chrissie to niezła wariatka 🙂 Nie jest urodzonym sportowcem, nie była od dzieciaka na takowego trenowana, a mimo to udało się jej raz po raz zmiatać swoją konkurencję w triathlonie.
Miała rozklekotany rower, biegała bez planu gdzie popadnie. Sama nie wiedziała, jak bardzo jest dobra. I jednak, ku chyba własnemu zaskoczeniu, udało się jej mozolną, ciężką pracą zabłyszczeć (wielokrotnie!) podczas najtrudniejszych zawodów triathlonowych na świecie.
Sympatyczna bohaterka i narracja. Historia do uwielbiania i zmotywowania. Po jej przeczytaniu każda, przysięgam KAŻDA wymówka robi się jakaś taka…słaba 🙂
3. „NIEWIERNOŚĆ” Charles Dubow (literatura współczesna)
Wróciłam do niej. Co za dobra książka! Temat, choć klasyczny, podany jest w taki sposób, że cały czas przeczuwasz coś więcej. Jest napięcie i nietypowa narracja. Emocje są. Wyższe sfery, różne miasta, potem morski klimat. Nie można się od niej oderwać, bo chce się wiedzieć, co dalej, a potem najchętniej by się wróciło, bo w pewnym momencie wszystko się sypie, a Ty jesteś w szoku, bo nie tak sobie to wyobrażałeś. Nic więcej nie powiem, bo będzie spoiler. Seria „Gorzka czekolada” jest zbiorem książkowych perełek, z „Niewiernością” w czołówce.
MAŁA N. CZYTA 🙂
1. „W MIEŚCIE” (i inne “szukajki”)
Rządzą wszystkie książki, w których szuka się jakiejś zguby. Im więcej szczegółów, tym lepiej. Takie serie rozwijają spostrzegawczość, uczą nowych słów i są fajną zabawą, nie tylko dla dwulatków, ale też starszaków.
2. „PIPPI SIĘ WPROWADZA i inne komiksy”
Jak ja uwielbiałam tę postrzeloną istotę! Komiks upolowałam podczas pospiesznych zakupów w Biedronce i od razu trafił do koszyka. N. z miejsca go polubiła i stał się hitem na wieczorne czytanie. Co więcej, mi też daje dużo przyjemności. Śmieszy i pokazuje, jak żyć na opak. Nie mogę się doczekać czytania „normalnej” Pippi, gdy N. już podrośnie. W książce znajduje się kilka dość krótkich historyjek. W sam raz na dobranoc.
Ciąg dalszy nastąpi za równy miesiąc. A jeśli macie coś do polecenia – czy do “dorosłej” czy dziecięcej biblioteczki – koniecznie dajcie znać 🙂
Do przeczytania!
Ostatnie posty
Zobacz wszystkieMuszę się do czegoś przyznać. Mam nawyk gapienia się na okładki książek. Zdarza mi się zajrzeć komuś przez ramię w tramwaju albo...
Comments