BACK ON TRACK #4. …a droga długa jeeest.
…i wiadomo, że MA kres, chociaż każdy, kto zafiksuje się amatorsko na sport wie, że po jednym celu z automatu przychodzi drugi. I może się człowiek zarzekać, że NIGDY WIĘCEJ, może biec na zmęczeniu kolejny km i przysięgać sobie, że byle tylko do mety i się wypisuje z tego (często) masochistycznego biznesu.
Ale tak jak dzieci lubią się bać, tak dorosły często lubi się styrać na własne życzenie, a nawet do tego jeszcze dopłacać.
Dość wstępu.
Cześć w kolejnym odcinku Back on Track i lecimy, póki mi dzieci śpią!
CIAŁO
Wciąż dostaję od Was pytania, co ćwiczę po cc i w jakiej kolejności to odpalałam. Nie chcę się powtarzać, ale dopowiem tylko, że zobaczycie – same to wyczujecie. Niezależnie od historii polecam taką świętą trójkę:
1. Odwiedź fizjo i rób ćwiczenia na wzmocnienie mdm i brzucha. 2. Zaczynaj od najprostszych rzeczy i tych, które najmniej obciążą to, co się napracowało w ciąży. Stąd też właśnie po 6 tygodniu połogu zaczęłam pływać, a na bieganie wyszłam dopiero po 3 miesiącach. 3. Obserwuj, co się dzieje. Jeśli coś boli – porzuć tę dyscyplinę na jakiś czas i wzmocnij to, co daje się we znaki. Nic, nic, nic na siłę, bo to się wszystko potem niestety na nas zemści.
I właśnie dlatego czuję, że muszę wyhamować z bieganiem. Byłam zaledwie trzy razy na 3, 5, a potem 8km i choć wydolnościowo czuję się ok, tak bolą mnie kolana. Kolana!
Tutaj determinacja nie ma nic do rzeczy i serio, zamiast próbować takie coś “rozbiegać” ze łzami w oczach lepiej jest odebrać sygnał i odpuścić. Dzięki temu w ciągu 16 lat biegania (o matko) miałam kontuzję jedynie dwa razy i to właśnie przez bieg wbrew krzyczącej okostnej.
Możecie się więc w kolejnym odcinku spodziewać ćwiczeń wzmacniających kolana.
Stąd też właśnie Ironman 70.3 w Boulder jako cel na przyszły rok – paradoksalnie trening pod maraton byłby dla mnie teraz trudniejszy, niż mix trzech dyscyplin. Poza tym jestem w krainie pełnej kolarzy, to też popularna miejscówka na obozy kondycyjne dla triathlonistów, więc skandalem byłoby nic z tym nie zrobić. Do tri mam mieszane uczucia; kręciło mnie na długo przed tym, gdy stało się tak popularne (odkopałam notatki z celem “Zrobię Ironmana do 40stki” :D) a teraz…OK, nie będę się nad tym rozwodzić; chcę to zrobić, bo od zawsze uwielbiałam te trzy dyscypliny, ale rower w wydaniu szosowym to ekscytująca nowość i po prostu mnie to kręci, no!
Liczę, że ta tymczasowa zmiana klimatu z czystego biegania na urozmaicone tri tchnie na bloga trochę świeżości.
Póki co nie trenuję wg żadnego planu, tylko rozeznaję temat. Rozglądam się za trenażerem, kupuję kilka dodatków niezbędnych na rower, zaczynam czytać o treningu, a gdy tylko udaje mi się wyrwać na 30-60 minut, to od razu pakuję się do basenu, na rower albo siłownię.
Pytacie też skąd siła na jakieś sportowe wygłupy przy trójce dzieci...Nie mam co tutaj dorabiać teorii – po całym dniu walki z drzemkami i usilnymi próbami synchronizacji, które ZUPEŁNIE nie wychodzą marzę o treningu, choć zwykle wypada dopiero na słabą 22:00. Jako mama prawie 4 miesięcznych bliźniaków notorycznie mam wrażenie, że coś mi NIE wychodzi, a intuicja milczy, zamiast łaskawie coś podpowiedzieć, dlatego miło jest wyjść i czuć, że mam nad czymś dla odmiany kontrolę 🙂
W całym tygodniu nazbierałam:
bieganie – 1 trening rower – 3 treningi od 25-30km pływanie – 3 “treningi” po 30 minut ćwiczenia na core+fizjo – 6 treningów joga – 1 trening
DUSZA
MYŚL TYGODNIA
“Stop being afraid of what could go wrong and start getting excited about what could go right” [Tony Robins]
KSIĄŻKA TYGODNIA
Tym razem mam dwie.
Guillaume Musso “Apartament w Paryżu”. Najnowsza książka autora. Jest tu klasyczny klimat Musso: zagadka, śledztwo damsko-męskie, trochę miłości w różnych wydaniach. Nadal moim top od Musso jest “Potem” i tego kolejne książki czytam szukając tego WOW, które wtedy czułam, ale “Apartament” z malarskim wątkiem w tle był dość przyjemny i szybki to przeczytania.
Cal Newport “Deep work”. O koncentracji, zamiast skakaniu z tematu na temat. Jak to zrobić i dlaczego gra jest warta zachodu i czytania na ten temat całej książki. Przeczytałam ją z ciekawością, ale nie od deski do deski – męczą mnie już trochę te klasyczne, amerykańskie historie konkretnych osób (typu wiecie, pewien John z Idaho zrobił to i tamto a wtedy świat się poruszył, a John osiągnął zdumiewający sukces). Sprawdziłam i książka ma polskie wydanie 0 temacie…ekhm...“Praca głęboka”. Także jeśli gdzieś Wam mignęło – wbrew pozorom nie jest do książka o górnictwie tudzież wykopkach, tylko trochę bardziej uniwersalnych tematach 🙂
PEREŁKA Z SIECI
Yogoskenz – o ile ktoś jej jeszcze nie zna, bo na Instagramie ma ponad 300 00o followersów! Niesamowita joginka; piękna, naturalna i utalentowana. Na dodatek samouk z trójką dzieci 🙂 Jej instagramowy profil uwielbiam.
DLA CIAŁA I DUSZY czyli PSYCHODIETETYKA
Czujesz, że Twoja relacja z jedzeniem szwankuje, ale teoretycznie wszystko robisz poprawnie? Tutaj nie ma JEDNEGO, idealnego rozwiązania. Zasługujesz na to, żeby dopasować wszystko do siebie: rodzaj diety, pory posiłków, kompozycje. Jeśli tyko czujesz, że to Ci służy.
Jak to wyłapać i dobrać? Załóż sobie dziennik jedzenia i samopoczucia – żadnego liczenia kcal czy b/t/w/, tylko próba wytropienia pewnych zależności. Gdy to wypracujesz dzieją się cuda, organizm sam zaczyna dawać znać, czy coś jest dla niego dobre.
Notując wyłapiesz:
– czy są posiłki/produkty, po których kompletnie tracisz energię lub coś Cię boli? – czy czujesz się głodny w ciągu dnia (lub nocy)? co możesz zmienić? – czy masz wrażenie, że coś się nie zgadza? źle sypiasz, nie regenerujesz się dobrze po sporcie, nie masz na nic ochoty? spróbuj wyłapać jakąś zależność, powtarzalność – co myślisz o jedzeniu? to dla Ciebie czysta przyjemność, czy może powód do wyrzutów sumienia i wahania nastroju?
Warto zrobić to na papierze, bo ręczne notatki mają często większą “moc sprawczą” niż te zrobione na komputerze.
Comentarios