BABY&SHOWER. Jak wziąć prysznic mając małe dziecko? :-)
Jestem kobietą. Chcę być niezastąpiona. Potrzebna. Kochana. Na szczęście wiem jak to mieć w niecałe 5 minut: otwieram drzwi i zrzucam z siebie ubranie.
Ta część mojego życia jest wyjątkowo prosta. Chcę poczuć się niezbędna? Ukochana? Potrzebna do oddychania? Wystarczy, że zrobię jedną, normalną, a jednocześnie ryzykowną rzecz będąc sam na sam z moją córką.
Pójdę pod prysznic 🙂
Zdefiniujmy „prysznic”.
Dawniej: beztroskie polewanie się wodą, nieśpieszne nakładanie kosmetyków, regularny home-made peeling, a to wszystko przy akompaniamencie ulubionych piosenek, osobiście odśpiewywanych przez moją skromną osobę.
Teraz: hmmm…
Gdybym biegała o tyle % szybciej, ile skrócił się mój prysznic od kiedy jestem mamą, obstawiałabym każde podium 😛
Problem polega na tym, że moje dziecko nie znosi, gdy się kąpię. To konsekwentna dziewczynka i ma tę awersję od pierwszych dni swojego życia. Jest płacz. Rozdzierający. A teraz płacz przechodzi w dziki krzyk i usilne próby przerwania mi tej czynności. Gdy historia się powtarzała i nic nie działało zorganizowałam się tak, żeby N nie musiała pokazywać, na co ją stać.
Dziś jednak, gdy P. kursował z naszymi bagażami, a ja marzyłam o prysznicu po bieganiu na City Trail, zaryzykowałam.
Dzięki temu mogłam przetestować skuteczność kilku sposobów na taki egzemplarz, jak moja N. 🙂 Od razu spalę pointę i przyznam, że żaden nie jest idealny, więc wszelkie sprawdzone patenty będą na wagę złota. Zwłaszcza, jeśli pozwolą mi znaleźć na małą haka.
JAK WZIĄĆ PRYSZNIC MAJĄC MAŁE DZIECKO (takie, które płacze gdy tylko zamykają się drzwi kabiny)?
METODA „BUJAJ SIĘ”. Tachasz ze sobą do łazienki cudowny wynalazek – leżaczek-bujaczek. Dziecko jest przypięte, więc póki nie wymyśli, jak ten stan zmienić zdążysz spienić szampon, a może i nawet nałożyć odżywkę. Znałam ten patent od koleżanek, ale przyznaję, że u nas niestety nie działał. Jedyną formą unieruchomienia, którą toleruje mała jest nosidło i wózek, koniecznie w biegu, bo taki stojący to już parzy w pampersa 😛
METODA „TEATRZYK”. Stawiasz dziecko przed kabiną i myjesz się, jednocześnie cały czas odgrywając małe przedstawienie. Do takich właśnie celów Bóg stworzył kobietę multizadaniową. Zrób z tego użytek i zapewnij maluchowi trochę rozrywki zza szyby. U nas działa taniec, pukanie co jakiś czas w drzwi kabiny i polewanie ich wodą – mała próbuje wtedy złapać strumień, a ja błyskawicznie doprowadzam się do porządku.
METODA „REBELKA”. Gdy „teatrzyk” już się małej znudził (a trwało to jakieś dwie cenne minuty) zaczęłam jej podawać wszystko, co miałam pod ręką na półce pod prysznicem. N. nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Przecież zazwyczaj ucieka mi po domu z różnymi kosmetykami w ręku, a ja uparcie ją gonię, żeby odzyskać łup zanim zostanie zjedzony. Teraz dostawała wymarzone butelki jak na tacy. Przy każdej sprawdziła system zamykania i otwierania, a po przebytej kontroli wrzucała je z hukiem do pustej wanny. No bomba! Dzień dziecka!
METODA „DESZCZOWA PIOSENKA”. Dobra wiadomość jest taka, że nie musisz umieć śpiewać. Twoje zdolności wokalne mają tu marginalne znaczenie. Daj się ponieść dobrej łazienkowej akustyce i odśpiewaj ulubiony rockowy hit lub jedną z porywających piosenek z dziecięcej playlisty. Ta metoda działa również w aucie. Wiem, co mówię – spędziliśmy już z P. mnóstwo czasu śpiewając w aucie na dwa głosy, żeby tylko mała przestała się niecierpliwić (to bardzo łagodne określenie na jej zachowanie w samochodzie :P).
METODA „NA ŻYWIOŁ”. Do odpalenia w sytuacji, gdy nic innego już nie działa, a Ty chciałabyś we względnym spokoju spłukać maskę z włosów. Bierzesz dziecko pod prysznic. Ja wiem, że to miała być chwila dla Ciebie. Miała być. Za rok, może dwa…?Ale wiesz co? Ostatnio co rusz słyszę, że gdy dziecko skończy 3 latka jest o wiele łatwiej. Tylko, że w tym czasie pojawia się najczęściej drugie. A wraz z nim ryzyko, że cała zabawa zacznie się od początku……..Uciekam pod prysznic. Na szczęście jest środek nocy, więc nie będę musiała wdrażać żadnej z powyższych metod. Luksus za darmo. Małe dzieci uczą cieszyć się z małych rzeczy 🙂
(Więcej o tej teorii poczytasz TUTAJ).
P.S. Masz inny sposób lub pomysł? Pożycz do wypróbowania 🙂
Ostatnie posty
Zobacz wszystkieDziki Zachód czy american dream? Kolejna odsłona amerykańskiej rzeczywistości. Tym razem będzie lekko bezwstydnie, bo zabieram Was po...
Comments